DOWÓDCA HUMANISTA

jakimowiczJuż od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem napisania o niezwykłej i barwnej osobie, człowieku, jakim jest płk dypl. Bronisław Jakimowicz. Rozmowa z nim była dla mnie impulsem, by wreszcie to uczynić. Było to trochę trudne zadanie z uwagi na jego ogromną popularność, szczególnie na terenie województw dolnośląskiego i lubuskiego. Jakimowicz to legenda wojska i człowiek instytucja, temat na ciekawą książkę, a nie na parę stron. Wśród byłych żołnierzy zawodowych cieszy się ogromnym szacunkiem, i to nie tylko jako uczestnik bitwy pod Lenino oraz kawaler Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari, ale taż jako wciąż jeden z najaktywniejszych kombatantów, działaczy ZKRPiBWP, ZŻWP oraz Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari, słuchany z zainteresowaniem na wielu spotkaniach, w tym zwłaszcza z młodzieżą.

Młodzieniec Jakimowicz z rodziną został zesłany w głąb byłego Związku Radzieckiego, a jego losy były mocno związane z zawirowaniami historii. Warunki, w jakich się znalazł nie z własnej woli, były wręcz okrutne, podobnie jak tysięcy innych Polaków, Sybiraków. Gdy się tylko dowiedział o powstającej dywizji Wojska Polskiego im. Tadeusza Kościuszki, pomyślał, jak dziś wspomina, że jest to jedyny sposób, by wrócić do Polski walczącej z okrutnym okupantem niemieckim. Wspomina pierwsze dni i tygodnie pobytu w obozie sieleckim, gdzie tworzono polskie jednostki. Gdy zobaczyli polską flagę,a orkiestra zagrała hymn „Jeszcze Polska nie zginęła”, łzy same popłynęły z ich oczu i poczuli coś niezwykle wzruszającego. Były to chwile, o których nigdy nie zapomni. Czuł, że dzieje się coś wielkiego dla jego umęczonej Ojczyzny.

Lenino, epopeja tej bitwy, to początek bojowego szlaku płk. Bronisława Jakimowicza. Bardzo sugestywnie i z dużą realnością opisał ten fragment swojego wojennego życiorysu w książce pt. „Walczyłem pod Lenino”. Myśli i odczucia, jakie jemu i jego kolegom towarzyszyły przed poderwaniem się na pozycje niemieckie, to trwoga i strach, ale i przekonanie, że ten atak jest drogą do umęczonego kraju. Innej możliwości w tym czasie nie było, tylko walka na śmierć i życie. W swojej książce barwnie opisuje zachowania i postawy swoich współtowarzyszy walki. – Tam, w dywizji Berlinga, nie było polityki i ideologii – mówi Jakimowicz – lecz wola i pragnienie, by przyśpieszyć wyzwolenie Polski będącej w okrutnej niewoli. Każdy przecież dzień pobytu Niemców w naszym kraju to tysiące ofiar rozstrzelanych i zagłodzonych w obozach. Takie były wówczas nasze myśli.

Idąc do tej dywizji Wojska Polskiego – wspomina dalej Jakimowicz – nikt się nie zastanawiał, czym kierowali się jej organizatorzy, jakie cele polityczne brali pod uwagę, wzywając nas do walki o wyzwolenie Polski. To dziś dorabia się politykę i ideologię do naszych walk na szlaku bitewnym Lenino–Berlin. Szczególnie haniebnie zachowują się ci, którzy nazwali nas, nasze Wojsko Polskie, zbrojną formacją polskojęzyczną na usługach Moskwy – wypowiada te słowa z goryczą płk Bronisław Jakimowicz. To co mówił, to poczucie krzywdy, jaką wyrządzono tysiącom byłych żołnierzy frontowych, którzy spieszyli na pomoc umęczonemu narodowi z kierunku wschodniego. To była rzeczywiście najbardziej realna możliwość, by wkroczyć na polską ziemię.

Droga płk. rez. Bronisława Jakimowicza do kraju nie była łatwa. Ginęli jego koledzy. On miał żołnierskie szczęście, chociaż był wielokrotnie w ogniu, w bezpośredniej walce. Kraj też zaciekle się bronił. Później, po bitwie pod Lenino, ukończył szkołę oficerską w Riazaniu. A wiosną 1945 roku w składzie 27. pp 10. DP, już jako dowódca kompanii piechoty, 16 kwietnia brał udział w forsowaniu Nysy Łużyckiej, gdzie został ranny, a podlegli mu oficerowie: Kazimierz Sielicki, Eugeniusz Roliński i Stanisław Roliński polegli na polu chwały. Skończył swój szlak bojowy na Łużycach w Niemczech, który przed półtora rokiem zaczął pod Lenino na Białorusi.

Po zakończeniu wojny ukończył ASGWP. Pełnił wiele stanowisk dowódczych. Był dowódcą batalionu, dowódcą trzech pułków (39., 58. i 42. pz), komendantem WKU we Wrocławiu. Służbę wojskową zakończył po 40. latach jako zastępca szefa sztabu Śląskiego Okręgu Wojskowego.

Po przejściu do rezerwy w 1984 roku zaczyna się kolejny, równie ważny rozdział życia i działalności płk. Jakimowicza, któremu nieubłaganie zegar biologiczny naliczył już parę lat na ósmym krzyżyku. Od pierwszych dni po zdjęciu żołnierskiego munduru jest jednym z najaktywniejszych działaczy kombatanckich. Pokazał duszę i osobowość dowódcy humanisty. Nie zaszył się w pieleszach domowych i na działce. Jakimowicz jako rezerwista jest niemal wszędzie tam, gdzie coś się dzieje i liczą na niego. Jego aktywność i użytek z bogatej przeszłości znane są w wielu miejscowościach. Jako dowódca 42. pz wspierał budowę szkoły w miejscowości Przewóz tuż nad Nysą Łużycką, którą forsował w 1945 roku. Szkoła do dziś nosi imię kpt. Stanisława Betleja. Oficer ten jako dowódca 2. Batalionu 27. pp poległ śmiercią bohatera podczas walk nad Nysą. Do dziś Jakimowicz odwiedza tę szkołę i to z jego inicjatywy patronem szkoły jest jego współtowarzysz walk frontowych. Nauczyciele i młodzież szkolna zapraszają go na spotkania z okazji rocznicy tej bitwy.

Rzeczywiście to, co od wielu lat robi płk Jakimowicz, zasługuje na szczególne potraktowanie. Niestrudzenie upowszechnia poprawną polszczyznę, słowem mówionym i pisanym, prawdę o walkach żołnierzy 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, o ich daninie krwi przelanej za wyzwolenie Polski, o stawianych słupach na granicy nad Odrą i Nysą; o całym bitewnym szlaku Lenino–Berlin. Zdecydowanie polemizuje z krzywdzącymi ocenami walki żołnierzy tułaczy, którzy szli ze wschodu na ratunek Polsce, w tym powstańcom Warszawy. Domaga się on pamięci o blisko trzech tysiącach żołnierzy poległych w czasie forsowania Wisły we wrześniu 1944 roku.

Z dumą słuchałem relacji z niedawno odbytego spotkania płk. Bronisława Jakimowicza z przewodnikami wycieczek turystycznych, krajowych i zagranicznych, które odbyło się we Wrocławiu w Ratuszu. Ich uczestnicy informowali mnie o jego przebiegu. Byli pod dużym wrażeniem tego, co mówił i jak mówił uczestnik bitwy pod Lenino. A przecież większość tych, którzy spełniają rolę przewodników wycieczek, to już nowe, młode pokolenie Polaków. To prawda, że Bronek (jest moim starszym kolegą i przyjacielem) ma dar barwnego przekazywania swoich wojennych wspomnień, przeżyć i refleksji, które są ciekawe, lecz często idące pod prąd. Jego nie interesuje kanon poprawności politycznej, mówi zawsze to, co czuje, co widzi i co jego długie życie (oby jak najdłużej dopisywało mu zdrowie) zweryfikowało. Ma on żołnierską odwagę stanąć w szranki z adwersarzami, z tymi, którzy z powodów politycznych mówią źle o tych, co zapisywali kolejne chlubne karty historii oręża w walce o niepodległość naszego kraju. Często podkreśla on, że ta nasza przeszłość charakteryzuje się różnymi barwami. – I co, teraz mamy na nowo pisać o tym, co faktycznie było, stało się. Tak sprawił proces historyczno-polityczny, w który byliśmy uwikłani – podkreślał w rozmowie.

Oprócz spotkań, które trudno policzyć, a które odbywał na liczne zaproszenia wielu środowisk, Jakimowicz jest autorem wielu opracowań, a m.in. współautorem dużej książki pt. „Barwy służby” wydanej na sześćdziesięciolecie ŚOW. W swoich wspomnieniach i relacjach o tych, którzy walczyli w młodości, potrafi zaprezentować ich ducha dążeń i postaw w dramatycznych sytuacjach. Jest to żywa relacja o jego kolegach, przełożonych i współtowarzyszach walk.

Dziś o wojsku Berlinga i Wandy Wasilewskiej mówi się tylko krytycznie albo jest to temat tabu dla wielu historyków i dziennikarzy na usługach prawicy. Cenzura wewnętrzna wielu redakcji, w tym telewizji publicznej (potwierdza to osobliwy film „Towarzysz generał”) nie pozwoliła powiedzieć nawet paru słów pozytywnych o żołnierzach, którzy chcieli pomóc rodakom ginącym w powstaniu warszawskim. Przesyłane protesty i listy ukazujące kłamstwa niektórych historyków po prostu rzuca się do kosza, nie odpowiada się ich autorom. Jakimowicz mówi o tym m.in. na swoich spotkaniach. Wypowiedzi ich uczestników potwierdzają jego opinie. Takie jednostronne, bardzo selektywne traktowanie żołnierskich pokoleń, ich walki, bardzo boli i tworzy poczucie krzywdy moralnej u tysięcy żołnierzy frontowych z 1. i 2. Armii WP. Ale co mają robić, jak temu zalewowi kłamstw i przemilczeń przeciwdziałać? Często nasz bohater i jego koledzy stawiają sobie takie pytania. Oczywiście rozmawiać, mówić do tych, którzy ich zapraszają i chcą słuchać. Pisać także do gazet i wydawnictw, które chcą drukować. Niestety, najczęściej są to jednak wydawnictwa związkowe i stowarzyszeń żołnierskich, które wydawane opracowania rozprowadzają tylko w obiegu wewnętrznym. Pojedyncze egzemplarze, np. GWiR, przekazujemy osobom cywilnym. Nasz kawaler najwyższego odznaczenia bojowego nie może się pogodzić z tym, że i w sprawach wychowania patriotycznego na tradycjach oręża polskiego pomija się lata 1943-1989, szczególnie formacje zbrojne walczące na froncie wschodnim. W poczynaniach propagandowych podejmowane są działania mające na celu usunięcie, przemilczenie i obrzucanie obelgami oraz upowszechnianie opinii, że to wojsko nie służyło Polsce, lecz obcym interesom. Te nikczemne obelgi bardzo ranią tysiące kombatantów. Mówią oni, że jest to po prostu podłe i haniebne. Ci niby historycy piszą i mówią, że działalność wychowawcza prowadzona w 1. Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki, 1. Korpusie i 1. Armii nawiązywała do tradycji oręża polskiego, do powstań narodowych z lat 1794, 1831 i 1863 dlatego, by zachęcić Polaków przebywających w ZSRR do udziału w walkach z Niemcami, że czyniono to ze względów politycznych i doktrynalnych. Jakimowicz i jego koledzy kombatanci mówią, że jest to kolejne kłamstwo historyczne o ich dywizji. – Myśmy z tym wojskiem pragnęli wrócić do Polski, by walczyć o jej niepodległość. Oczywiście, nasze tradycje narodowe były nam bardzo bliskie, lecz nie to decydowało o naszej determinacji walki i wstępowaniu do tworzących się jednostek polskich na terenie Związku Radzieckiego. Nasza autentyczna wola walki garnęła nas do wojska z piastowskim orłem na czapkach rogatywkach. Przecież tam, w kraju, każdego dnia ginęli nasi bracia, rodziny. Pokonywaliśmy rozliczne trudności, by dostać się do dywizji. A kiedy już byliśmy na miejscu i zobaczyliśmy polską flagę na bramie obozu sieleckiego, a później, gdy usłyszeliśmy słowa „Jeszcze Polska nie zginęła”, łzy same płynęły z naszych oczu. Byliśmy bardzo wzruszeni, wydawało się mi, że coś się dzieje, czego nigdy się nie spodziewałem – wspomina dziś płk Jakimowicz.

No cóż, już powiedziałem, że życie i działalność płk. Bronisława Jakimowicza to temat na duże opracowanie i to nie tylko z uwagi na jego życiorys czasów wojny, służby i walki dla Polski, lecz także na to, co dziś czyni, by zachować w pamięci kolejnych pokoleń dzieje walk tych, którzy, niestety, odchodzą na drugi brzeg. Przecież jest on wciąż sobą, czynnym i aktywnym działaczem naszego związku i innych stowarzyszeń. Zarządy kilku organizacji oraz społeczność żołnierska mogą liczyć na niego. Jest on przykładem i autorytetem społecznym dla wielu młodszych kolegów. Wszędzie widać jego obecność. Nie tylko uczestniczy w wielu zamierzeniach, jest również ich inicjatorem i współorganizatorem. Taki on już jest i takim pozostanie do końca. Oby ten koniec nigdy nie nastąpił. No cóż, marzenia to rzecz ludzka. Nasz bohater jest człowiekiem pogodnym, pełnym optymizmu, ma duże poczucie humoru. Otwartość i uśmiech nieustannie towarzyszą jego jakże aktywnej działalności społecznej. Nic też dziwnego, że na każdym spotkaniu i w każdej sytuacji bardzo wielu chce z nim porozmawiać, zamienić choćby kilka zdań i uścisnąć jego dłoń.

gen. bryg. dr Zdzisław Rozbicki

 

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

NIETUZINKOWA OSOBOWOŚĆ

W dniu 14 sierpnia kol. płk dypl Bronisław JAKIMOWICZ honorowy członek koła ZŻWP im. Ślaskiego Okręgu Wojskowego obchodzi 90 rocznicę urodzin. Jest człowiekiem o nie byle jakiej osobowości i o ciekawym życiorysie. Urodzony w osadzie Murowanka pow. Nieswierz, /obecnie Białoruś/. 10 lutego 1942 r. z całą rodziną deportowany na Syberię. 18 maja 1943 r. powołany do organizowanej na terenie Związku Radzieckiego 1 DP Im T. Kosciuszki. Był uczestnikiem bitwy pod Lenino jako z-ca d-cy plutonu 1kp 2Berlinskiego pp. Przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Pragi. Był ciężko ranny. Dowodził plutonem, kompanią, samodzielnym batalionem, 39, 59 i 42 pułkami piechoty, był komendantem WKW we Wrocławiu, szefem 6 i 10 Oddziału, zastępcą szefa Sztabu ŚOW.

Jest kawalerem Orderu Wojennego „Virtuti Militari” i wielu odznaczeń bojowych polskich i zagranicznych, Orderów OP z Kawalerskim na czele, wiele pamiątkowych, okolicznościowych i związkowych – jak sam twierdzi nie jest w stanie obecnie je policzyć.

Był z ramienia Dowódcy ŚOW współorganizatorem i pierwszym opiekunem powstającego w 1981 r. ZBŻZiOR. Po przeniesieniu do rezerwy jako jedyny z opiekunów koła wstępuję w szeregi związku w którym jest do obecnej chwili w miarę swoich sil bardzo aktywnym członkiem, popularyzatorem historii wojskowości /szczególnie bitwy pod Lenino/, napisał ciekawa autobiografię „Walczyłem Pod Lenino”. Znany nie tylko w środowisku wojskowo – kombatanckim, ale jest znanym i do wielu na terenie całego dolnego śląska środowisk zapraszany na spotkania, szczególnie do szkół z patronatami żołnierskimi. Uhonorowany wpisem do Honorowej Księgi Zasłużonych Dla ZŻWP

Jako kandydat na człowieka roku związku w 2010, w kraju uzyskał ponad 10.000 głosów.

Z okazji tak dostojnego jubileuszu od całego koła składamy JUBILATOWI najserdeczniejsze życzenia – Życzymy Panu „Dużo zdrowia, które jest nośnikiem dobrego samopoczucia oraz chęci do życia i działania, wiele powodzenia w pracy społecznej oraz zadowolenia z osiąganych wyników.

Niechaj niepowodzenia i przeciwności losu osobiście Pana i Jego rodzinę z dala omijają, a w dalszym życiu zawsze towarzyszą Panu szczęście, wszelka pomyślność, życzliwość ludzka i spełnienie się życiowych planów.

Wspomnienia zebrał:

PREZES KOŁA ZŻWP im. Ślaskiego Okręgu Wojskowego

ppłk dypl. Mieczysław PIOTROWICZ

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

WYCIECZKA TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZA PO ZIEMI DOLNOŚLĄSKIEJ – DO RAKOWA, URAZU I MARCINOWA

    Zarząd Koła SAPER ZŻWP im. gen. J. Jasińskiego wespół z Klubem Piechurów PERPEDES, zorganizowali kolejną, już czwartą w tym roku – wycieczkę do Rakowa, Urazu i Marcinowa. Dnia 28 lipca o godz. 8.30, członkowie Koła Saper, Klubu Perpedes, Stowarzyszenia Rodzina Wojskowa oraz wdowy po naszych zmarłych Kolegach, wyruszyli w kierunku Trzebnicy do Rakowa. Kierownik wycieczki Kol. J. Marczak, po serdecznym powitaniu uczestników niedzielnej eskapady, omówił szczegółowo jej program, i jak zwykle pożyczył przeżycia dużo wrażeń (pomimo bardzo upalnej pogody). Tę wycieczkę, tym razem, zaszczycił swoją obecnością prezes Koła – Kol. W. Malej. Pierwszym punktem tej wycieczki było TOYA GOLF, po prostu pole golfowe na Rakowie. Instruktor golfa P. Patryk, stwierdził, że pole golfowe stanowi niezwykłą atrakcję Dolnego Śląska, i jest jednym z najpiękniejszych pól golfowych, powstałych na terenie byłego poligonu wojskowego, czego ślady miejscami wyraźnie widoczne, nadają dołkom niespotykany charakter. Następnie zapoznał nas z arkanami golfa oraz pokazał nie tylko sprzęt, ale także zademonstrował uderzenia piłeczki. Po tej lekcji golfa, wypiliśmy zimne i gorące napoje i po krótkim odpoczynku, pojechaliśmy do Portu rzecznego Uraz. Tam prezes, zapoznał nas z przeznaczeniem i elementami marina portu. Nadmienił, że bliska odległość od Wrocławia a także sąsiedztwo Zalewu Prążyckiego, daje idealne miejsce wypoczynku nad wodą. Jest tawerna a w sezonie letnim bar na nabrzeżu. Port posiada: łodzie żaglowe, motorowe, kajaki, łodzie wiosłowe, windsurfingi, narty wodne oraz obiekty do holowania za motorówką. Na zakończenie informacji, zaprosił nas na koncert muzyczny i przejażdżki po Odrze w sierpniu.

Ostatnim miejscem naszej ekskursji było Marcinowo, leżące kilka km powyżej Trzebnicy. Marcinowo znane jest z Małego Muzeum Ludowego u Kowalskich oraz Kapeli Marciny. Muzeum stworzył Marian Kowalski, twórca ludowy i założyciel rodzinnej Kapeli. Po serdecznym powitaniu przez gospodarza, z wielkim zainteresowaniem i uwagą, wysłuchaliśmy koncertu Kapeli, podziwialiśmy regionalne stroje oraz występ najmłodszej, kilkuletniej członkini, która podbiła serca nas wszystkich. Następnie P. Kowalski, po tej „uczcie duchowej”, zaprosił nas na grochówkę oraz kiełbaski z grilla. Atmosfera stała się rodzinna, niezwykle serdeczna, gdyż P. Marian rozweselał nas grając zaintonowane melodie przez każdego z nas. Nadmieniam, że założyciel Kapeli gra aż na ośmiu instrumentach oraz jest dobrym kawalarzem i potrafi bawić towarzystwo. Dodatkowo wystąpił Kol. Marian Han ze swoim programem artystycznym, który także spodobał się zebranym. Ponadto chętni, którzy nie widzieli Muzeum Ludowego, mieli przyjemność być oprowadzeni przez jego twórcę. I tak, po kilku godzinach biesiadowania, naprawdę zadowoleni, chociaż zmęczeni upałem, wróciliśmy do Wrocławia a wszyscy zapewnili gospodarza, że w przyszłym roku spotkamy się ponownie u Państwa Kowalskich. Chciałbym, na zakończenie, podziękować Kol. Malejowi za wykonane profesjonalnie zdjęcia a wszystkich chętnych zaprosić na kolejną wycieczkę do Polskiej Doliny Królów – w sierpniu.

Jerzy Marczak

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

PIKNIK SAPERSKI BIS

Zgodnie z Harmonogramem przedsięwzięć na rok 2013 Koło SAPER ZŻWP im. Jakuba Jasińskiego zorganizowało na terenie Ośrodka Szkolenia Wodnego – Osobowice Piknik Saperski BIS. Pomoc w organizacji pikniku Koło otrzymało ze strony Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych oraz 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia. Na piknik przybyli bardzo licznie członkowie Koła z żonami i wnukami oraz koledzy z zaprzyjaźnionych kół Stowarzyszenia Saperów Polskich: Nr 2, Nr 5, Nr 12 i Nr 29. Wszystkich zebranych bardzo gorąco powitał Prezes Koła Saper Kol. Wacław Malej, życząc dobrego samopoczucia i miłego spędzenia czasu, korzystając z pięknej pogody. Zabrał głos również Prezes Koła Saper Nr 12 SSP Kol. Jan Majzner, który podziękował za dotychczasową współpracę i wręczył na pamiątkę ryngraf koła.

W dalszej części Prezes Koła Kol. Wacław Malej poprosił Prezesa Koła Zarządu Wojewódzkiego Kol. Mariana Dąbrowskiego i Prezesa Honorowego Zarządu Wojewódzkiego Kol. Zdzisława Barszczewskiego o wręczenie medali i dyplomów. Medalem XXX-LECIA ZŻWP zostali wyróżnieni Koledzy: Marek Miłowski, Edward Olszewski, Zdzisław Korbut i Józef Hałas, który otrzymał również Dyplom za duże zaangażowanie w pracach, w zakresie spraw socjalnych i zdrowia nadany przez Prezesa Zarządu Głównego ZŻWP. Wręczono również legitymację członka Koła Saper Kol. Michałowi Sumisławskiemu. Wręczenia dokonali Prezes Honorowy Koła Saper Kol. Jerzy Marczak (za kadencji, którego został przyjęty) oraz Prezes Koła Saper Kol. Wacław Malej. Następnie Prezes oddał głos Zastępcy Prezesa ds. obronnych Kol. Tadeuszowi Grabarczykowi, który przypomniał o odejściu na wieczną wartę naszego wspaniałego Kol. Lucjana Sibińskiego, a uroczystości pogrzebowe odbyły się w dniu dzisiejszym i poprzedziły nasz piknik. Kol. Grabarczyk poprosił wszystkich gości o powstanie i uczczenie minutą ciszy pamięci naszego kolegi. Poinformował również, że Zarząd Koła przychylił się do jego propozycji, aby organizować w trakcie Pikników Saperskich BIS MEMORIAŁ im. Lucjana SIBIŃSKIEGO w Strzelectwie Pneumatycznym. Po zapoznaniu uczestników pikniku z regulaminem i składem komisji sędziowskiej Kol. Grabarczyk zaprosił chętnych na stanowisko strzeleckie (gdzie odbył się I Memoriał). Nie zabrakło również bardzo smacznej kiełbasy z grilla i jeszcze smaczniejszej grochówki wojskowej przygotowanej przez wspaniałego kucharza szer. Marcina Popek z 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia. Piknik odbył się przy pięknej słonecznej wręcz upalnej pogodzie w bardzo sympatycznej atmosferze. To spotkanie podobnie jak wszystkie inne wcześniej organizowane pozwala jeszcze bardziej integrować naszą skonsolidowaną społeczność saperską i więź międzypokoleniową. Dziękuję bardzo Komendzie CSWInż. i Chem., pracownikom Klubu, Dowództwu 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia oraz wszystkim osobom i kolegom, którzy przyczynili się do zorganizowania atrakcyjnego i udanego Pikniku Saperskiego BIS. Dziękuję bardzo również Kol. Grzegorzowi Kałuża za cenne informacje i pomoc przy zabezpieczeniu punktu żywienia oraz Kol. Antoniemu Tunkiewiczowi za wykonane zdjęcia.

Do zobaczenia na zebraniu w październiku, które odbędzie się na terenie Centrum w bloku Nr 91.

Opracował: Wacław Malej

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

Wspomnienie ofiar Wołynia

4 czerwca br. w Sudeckim Centrum Wspierania Inicjatyw Pozarządowych w Świdnicy miało miejsce spotkanie upamiętniające zbrodnie dokonane na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich w 1943 r. Inicjatorem i organizatorem spotkania był Związek Żołnierzy Wojska Polskiego – Koło Ziemi Świdnickiej. Spotkanie było wspomnieniem bolesnej przeszłości, określanej mianem rzezi wołyńskiej, której kulminacją były masowe mordy Polaków przy wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej. Intencją organizatorów było przypomnienie tych dramatycznych wydarzeń nie tylko członkom ZŻWP, gronu zaproszonych gości, ale przede wszystkim młodzieży ze świdnickich szkół średnich.

Na spotkanie zaproszeni zostali m.in.: Prezydent Miasta Świdnicy – Wojciech Murdzek, przedstawiciele Zarządu Powiatu, ks. prałat Jan Bagiński, przedstawiciel WKU w Kłodzku – kpt. Jacek Baran, były komendant WKU w Świdnicy – płk Krzysztof Ksztoń, przedstawiciele Związków Kombatanckich Ziemi Świdnickiej, młodzież szkół średnich wraz ze swoimi opiekunami. Przed uroczystym zebraniem przedstawiciele ZŻWP wraz z dyrekcją i młodzieżą IV LO (szkoły mundurowej) złożyli kwiaty pod pomnikiem ku czci pomordowanych w dziejach narodu Polaków mieszczącym się na Cmentarzu Komunalnym na ul. Słowiańskiej w Świdnicy.

Spotkanie zostało wzbogacone programem słowno – muzycznym przygotowanym przez uczniów świdnickiego IV LO. Moderatorami spotkania byli: ppłk Tadeusz Bortnik oraz ppor Paweł Żuraw. W trakcie uroczystości była możliwość zadawania przez młodzież pytań dotyczących przeszłości i przyszłości relacji polsko – ukraińskich. Na zakończenie spotkania jego uczestnicy podpisali akt upamiętniający ofiary popełnionej zbrodni.


ppor Paweł Żuraw

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

Odszedł na „Wieczną wartę”

W dniu 8.07.2013r. zmarł nasz kolega z Koła „SAPER” Pan płk rez. Mieczysław Rękas. Pogrzeb odbędzie się 11.07.2013. (tj. w czwartek) o godzinie 11.10. na Cmentarzu Osobowickim.

Cześć Jego Pamięci.

 

 

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

10 lat od likwidacji poligonu radiotechnicznego w Popielówku

        W roku bieżącym przypada 10 lat od likwidacji poligonu radiotechnicznego w Popielówku. Jednym z moralnych obowiązków nas, byłych żołnierzy WOSR i CSR jest zachowanie w pamięci historycznej tego faktu. Jeżeli my nie zadbamy sami o pamięć o naszej służbie wojskowej i miejsc jej pełnienia, zrobią to w późniejszym okresie za nas inni. A ta pamięć może być taka jak ostatnio Niemcy pokazali WP w filmie „Nasze matki, nasi ojcowie”. Aby tą pamięć zachować w historii, w dniu 14 sierpnia 2013 roku o godzinie 15.00 w byłym obiekcie poligonu Popielówek, a obecnie Klinice Rehabilitacyjnej zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa. Podczas odsłonięcia tablicy pamiątkowej między innymi zostanie odczytana krótka historia poligonu radiotechnicznego i efektów szkolenia żołnierzy w tym obiekcie. Z całego przedsięwzięcia zostanie wykonana dokumentacja fundacyjna (podobnie jak dla dębu pamięci) i zostanie złożona w Archiwum Państwowym. Grupa inicjatywna uważa, że fundatorem tablicy pamiątkowej powinna być przede wszystkim kadra i żołnierze WOSR i CSR, a szczególnie ci, którzy tam służyli i nauczali słuchaczy. Koszt wykonania tablicy pamiątkowej oraz przygotowania uroczystości odsłonięcia jej wynosi około 1000 zł. Zwracamy się więc do kolegów o wsparcie dobrowolnymi datkami tego przedsięwzięcia. Wpłaty imienne przyjmują koledzy:

Wawrzyniec Pióro

Kazimierz Kopaniarz

Jerzy Maron

Lech Piotrowski

Edward Basałygo

 

lub wpłaty bezpośrednio na konto Zarządu Rejonowego Związku Żołnierzy WP w Jeleniej Górze, z dopiskiem POPIELÓWEK.

 

Bank Pekao SA I Oddział w Jeleniej Górze

 

nr rachunku: 98 1240 1301 1111 0010 5067 6463

 

Proszę o rozesłanie tej informacji do kolegów – radiotechników z Polski, może będą chcieli uczestniczyć w tym przedsięwzięciu.

 

Związek Żołnierzy WP w Jeleniej Górze

Edward Basałygo.

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

WYCIECZKA TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZA DO GOLEJEWKA, PAKOSŁAWIA, JUTROSINA I KOBYLINA W KOLE SAPER

       Zarząd Koła SAPER ZŻWP im. gen. J. Jasińskiego wspólnie z Klubem Piechurów PERPEDES zorganizowali 3. w tym roku wycieczkę do Golejewka, Pakosławia, Jutrosina i Kobylina. W dniu 23 czerwca o godz. 8.00, członkowie Koła Saper i Klubu Perpedes oraz wdowy po zmarłych naszych Kolegach, wyruszyli w kierunku Rawicza, do Golejewka.

Organizatorzy ekskursji Kol. Kol. J. Marczak, J. Szymczak, bardzo serdecznie powitali uczestników wycieczki (tworzących już stałą klientelę), przypomnieli szczegółowo jej program i pożyczyli wszystkim przeżycia wielu niezapomnianych wrażeń.

Kol. Marczak krótko przedstawił historię, zabytki i atrakcje turystyczne Golejewka. Golejewko to wieś położona w woj. wielkopolskim, w pow. rawickim, w gminie Pakosław.

Powstała na początku XIV w. u podnóża grodu Czestram, siedziby kasztelanii, wymienionej po raz pierwszy w bulli gnieźnieńskiej z 1136r. Wymienia się w publikacji z 1964 r., że Golejewko jest jedną z miejscowości występowania grupy Hazaków, grupy etnograficznej ludności polskiej, zamieszkującej obszar powiatu rawickiego. W Golejewku zwiedziliśmy

Pałac – Stadninę Koni Golejewko, położoną w średniowiecznym kompleksie pałacowym, w skład którego wchodzi:

  • pałac z 1848r. otoczony fosą;

  • baszta warowna;

  • zabytkowe zabudowania stajenne;

  • powozownia;

  • sześciohektarowy park krajobrazowy.

Na uwagę zasługuje sala nagród, znajdująca się w baszcie, w której są zgromadzone wszystkie pamiątki, związane z wyścigami, zdobyte przez konie golejewskie od 1953r. Po tych obiektach oprowadzała nas Pani Magdalena Pawlak, wielka pasjonatka koni, która w niezwykle interesujący sposób, zapoznawała nas z arkanami wyścigów, hodowli koni, kolekcji powozów, po prostu „chodząca encyklopedia koniarstwa”.

Następnie udaliśmy się do pobliskiej miejscowości Pakosław, o której opowiedziała nam Pani Janina Hryniuk. Zobaczyliśmy tutaj Pałac, jeden z najcenniejszych obiektów klasycystycznych w Wielkopolsce, gdzie skonsumowaliśmy, jak zwykle „obiad integracyjny”, oglądając jednocześnie piękny staw i park.

Kolejnym punktem naszego zwiedzania było miasto Jutrosin. O historii i zabytkach miasta poinformowała nas Pani Zofia Jurewicz. Historia Jutrosina sięga wczesnego średniowiecza, a nazwa wywodzi się od Jutrocha, dawnego właściciela wsi. Jutrosin należał w przeszłości do rodzin: Jutrosińskich, Kołaczkowskich, Konarskich, Leszczyńskich, Czartoryskich. Z wielkim zainteresowaniem zwiedziliśmy Kościół pw. św. Elżbiety i Ratusz miejski. Kościół posiada klarowną strukturę: nawę główną, transept, prezbiterium z absydą, arkady oddzielające poszczególne części nawy. Do najcenniejszych zabytków zalicza się trzy witraże, wykonane wg projektu Józefa Mohoffera, znajdujące się w absydzie. Oglądaliśmy i podziwialiśmy piękne polichromie, zaprojektowane przez krakowskiego artystę Antoniego Procajłowicza. Należy nadmienić, że ten kościół parafialny jest zaliczany do najbardziej nastrojowych świątyń w Polsce. I wreszcie ostatnim punktem wycieczki był Kobylin. Kol. Jerzy Marczak skupił się na opowiedzeniu historii miasta ze szczególnym uwzględnieniem najważniejszych zabytków.

Pierwsze wzmianki o Kobylinie pochodzą z 1303r., i pierwszą nazwą była Wenecja. Od 1456r. prowadzono Szkołę przyklasztorną oo. Bernardynów, a jeden z jej absolwentów Maciej z Kobylina był nauczycielem Mikołaja Kopernika. Z zabytków, które zwiedziliśmy to: Ratusz miejski w Rynku z herbem miasta nad wejściem oraz Zespół klasztorny Franciszkanów. Obiekt powstał pod koniec XV w. Od strony południowej do kościoła przylega klasztor, zbudowany w XVI w. i rozbudowywany w dwóch następnych wiekach. Zarówno kościół, jak i klasztor, są wyposażone w cenne naczynia i liczne dzieła sztuki.

Po zwiedzeniu tych zaplanowanych zabytków, wstąpiliśmy na zakończenie naszej wycieczki do najlepszej lodziarni w tym rejonie, do pana Hałasa, i późnym wieczorem wróciliśmy do Wrocławia bardzo zadowoleni i pełni wrażeń. Do spotkania, na kolejnym wyjeździe, w lipcu. Dziękuję za wykonane i przesłane zdjęcia Kol. Jerzemu Kłodkowskiemu i Pani Janinie Hryniuk.

Jerzy Marczak

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

Odszedł na „Wieczną wartę”

DSCF0216.resizedW dniu 22.06.2013 na cmentarzu komunalnym w Oleśnicy przy ul. Wojska Polskiego odbył się pogrzeb członka Koła „Lotnik” ZŻWP w Oleśnicy płk. mgr. inż. w st. spocz. Jerzego Białasa. Przez wiele lat był cenionym przez przełożonych, kolegów i słuchaczy, wykładowcą Technicznej Oficerskiej Szkoły Wojsk Lotniczych a następnie Centralnego Ośrodka Szkolenia Specjalistów Technicznych Wojsk Lotniczych w Oleśnicy. Szeregi wojska opuścił po 32 latach służby w 1982 roku. W czasie służby był wielokrotnie wyróżniany m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wszystkimi medalami resortowymi. Był człowiekiem honoru, ceniącym prawdomówność, chętnie pomagającym kolegom i podwładnym. Członkiem Związku był od stycznia 1983. Przez dwie kadencje był Prezesem Koła „Lotnik”. W roku 2003 zrezygnował z członkostwa z powodów osobistych. W kwietniu br. wstąpił do Związku ponownie.

Uroczystość pogrzebowa była celebrowana przez Kapelana ks. mgr. Krystiana Charchuta z parafii NMPMM w Oleśnicy. W uroczystości pogrzebowej, w asyście Kompanii Honorowej Garnizonu, wzięło udział wielu znajomych zmarłego, jego przyjaciół i kolegów z Koła „Lotnik”. W imieniu zebranych na cmentarzu słowa pożegnania wygłosił kol. ppłk rez. Eugeniusz Wrześniewski. Uroczystość pogrzebowa zakończona została salwą honorową Kompanii Honorowej.

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !!!

Opracował: F.Starobrat

Foto: E.Wrześniewski

 

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz

Ostatnie pożegnanie

                 W  dniu  20 czerwca 20103 na Cmentarzu Osobowickim w wielkiej powadze i smutku, pożegnaliśmy st. chor. Lucjana Sibińskiego – męża, ojca, dziadka, prawego, szlachetnego i nadzwyczaj skromnego człowieka, wzorowego żołnierza, serdecznego kolegę i przyjaciela, członka ZŻWP koła „Saper”, którego nieubłagana śmierć wyrwała z naszego grona. Zabrała człowieka o dużych walorach moralnych, który swoją wyjątkową, zaangażowaną, sumienną pracę i służbę wojskową, doświadczeniem, fachowością, przestrzeganiem cnót żołnierskich, uczciwością, zyskał   sobie   powszechny szacunek  i  wyjątkowe  uznanie.  Był bardzo   życzliwy  i wyrozumiały, czuły na punkcie honoru i godności osobistej. Za zasługi dla sił zbrojnych został wyróżniony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny i wieloma innymi odznaczeniami. Jego wyjątkowa ofiarna  służba  i  praca pozostanie w pamięci wszystkich, którzy go znali, szanowali i podziwiali.

Cześć Jego pamięci.

Zaszufladkowano do kategorii Wydarzenia | Dodaj komentarz